Monthly Archives: February 2015

Daughter “Get Lucky”

fot. youtube.comPrzypadkiem trafiłem na kolejny kawałek, będący dość nieszablonową wersją oryginału więc dziś będzie, po Gus Gus i Blu Mar Ten, kontynuacja tego tematu.

Daft Punk znam od samego początku ich istnienia, kiedy byli w Polsce niszową francuską kapelą, o której wiedzieli tylko miłośnicy french touch i ambitniejszej tanecznej elektroniki. Zawsze bardzo ich lubiłem, ale zwrotu ku popowi jakoś nie mogę przeboleć. Nie to, że mam coś przeciwko popowi – wręcz przeciwnie – dobry pop lubię, ale ich ostatni album, który okazał się takim być mega-sukcesem zupełnie mi się nie podoba, a “Get Lucky” zwyczajnie nie cierpię, więc nie będę go tu wrzucał w oryginalnej wersji, bo przez klawiaturę by mi to nie przeszło. Za to moje dzisiejsze odkrycie w postaci coveru Daughter wrzucam z największą przyjemnością, bo jest świetny.

Wielki błękit

fot. haszkod.pl
fot. haszkod.pl

Byłem ostatnio na Suwalszczyźnie. Generalnie staram się  bywać tam jak najczęściej, bo to miejsce magiczne i wyjątkowe. Pisał o tym nie będę – kto chce się przekonać, musi się tam wybrać, a jeśli się komuś Suwalszczyzna nie spodoba, to oznacza, że konserwanty z zupek Knorra i antybiotyki z kurczaków wypaliły mu serce i wrażliwość. Pojechałem tam z moimi starymi kumplami, którzy mają mały domek w sercu Puszczy Augustowskiej (nie są gejami, są braćmi). Znamy się z czasów zamierzchłych i niesiemy razem wspólnotę doświadczeń, jaką dzielę kumple, którzy przeżyli wiele licealnych i policealnych imprez i którzy ukochali Suwalszczyznę bardziej niż wszystkie piękne kobiety, które spotkali w życiu. Rozumiecie o co chodzi? Spacerowaliśmy zatem po lesie, chodziliśmy po zamarzniętych jeziorach (bo na Suwalszczyźnie zimą wciąż jest mróz), gadaliśmy z autochtonami, pociliśmy się w saunie, kąpaliśmy w przeręblu i prowadziliśmy bezsensowne męskie rozmowy przy alkoholu. Było zimno, było biało, było zajebiście.

Marcin i Maciek musieli odwiedzić w pewnych celach swojego sąsiada – wielkiego Sławka ze stalowymi dłońmi drwala, które mogłyby zawstydzić samego Pudziana, z którym trenowałem swego czasu na siłowni w Grodzisku Mazowieckim. Przyznam szczerze, że obecność Pudziana wyciskającego seriami 230 kg nie była motywująca. Sławek opowiadał o wielu dziwnych sprawach, w tym o swoich podwodnych połowach szczupaków, prowadzonych za pomocą kuszy, co nie jest najbardziej legalną metodą połowy ryb w naszym kraju. Ile w tych fantastycznych opowieściach o 25 kilogramowych szczupakach wyciąganych na brzeg jest prawdy, tego się pewnie nigdy nie dowiemy, ale biorąc pod uwagę wyraz twarzy Sławka, jego fizjonomię, sposób mówienia i historię jego rodziny (szczególnie brata Wieśka), niewykluczone, że te zdarzenia faktycznie miały miejsce.

Te podwodne opowieści rozbudziły we mnie pewną zaszytą głęboko tęsknotę odkrywania wodnych głębin. Jakkolwiek moim żywiołem jest powietrze i najwięcej radości sprawia mi obcowanie z przestrzenią, to tajemnica kryjąca się pod taflą wody też intensywnie działa mi na wyobraźnię. Co jest tego przyczyną? Nie wiem. Może ukryty gdzieś głęboko w genach lub zbiorowej podświadomości ślad tego, że kiedyś harcowaliśmy po morzach jako malutkie żyjątka zagubione w w wielkiej wodzie? A może oceaniczne wspomnienie pobytu w matczynym brzuchu, w którym nigdy nam niczego nie brakowało i który z tak wielkim krzykiem i lękiem opuszczaliśmy witając się z naszym światem?  Może tę zagadkę kiedyś odkryję, ale w międzyczasie podzielę się kilkoma ciekawymi muzycznymi skojarzeniami, które pojawiły się w mojej głowie po wysłuchaniu niesłychanych, podwodnych epopei Sławka.

Tu warto zwrócić uwagę na video: Deaftones – Sextape

Continue reading Wielki błękit

+ 4 °C

4Czekałem aż na termometrze będę miał 4 stopnie na plusie, żebym mógł wrzucić to co poniżej i wreszcie jest okazja. Swoją drogą to ja już nie wierzę w tę naszą zimę i czuję się jak na przednówku wyczekując pąków, a nie śnieżyc i takich tam historii.

Muzykalnej soboty.

 

 Gus Gus – Within You  | Vilnius Temperature (+ 4 °C)

Weekendstarter gorzko-słodki

fot. thebittersweetway.com
fot. thebittersweetway.com

Wczoraj przeczytałem, że samobójstwa w Polsce są 7 najczęstszą przyczyną śmierci. W zeszłym roku codziennie 16 osób decydowało się przejść na drugą stronę lustra. Nie jest to optymistyczna informacja na koniec tygodnia. Jest to informacja bardzo zła. 16 osób to naprawdę cholernie dużo, więcej niż ginie codziennie w wypadkach samochodowych, których temat ciągle jest wałkowany. Według policji w 2013 roku najtrudniejszą z decyzji podjęło 6101 osób (według Ministerstwa zdrowia 8579 – swoją drogą ogromna i niezrozumiała rozbieżność).

Sprawdziłem ile przypadków samobójstw było w roku 1991 (wg. policji) – otóż w arcytrudnym, niepewnym i nerwowym okresie początku transformacji było ich… 4159. Dociekania, gdzie leżą przyczyny tej różnicy pozostawiam nam wszystkim, beneficjentom 25 lat wolności III RP.

Zacząłem poważnie, ale wolałbym żebyśmy, mimo wszystko, bardziej optymistycznie zaczęli ten weekend i docenili to, co mamy. Czasem świadomość, jak trudno mają inni pozwala łatwiej znieść nasze złe chwile. Dlatego weekendstarter jest taki sam jak zawsze, czyli pozytywny. Zatem bawcie się dziś dobrze, a jutro idźcie na spacer w jakieś ciche, zielone miejsce i nie włączajcie telewizora. W Warszawie słońce daje tak mocno po oczach, że trudno je zignorować. A powyższe dane potraktujmy jako memento, że nie można dać się wciągnąć w coś, co nie jest dla nas dobre. Continue reading Weekendstarter gorzko-słodki

Pieprzyć system, czyli wpis kontestacyjny

Fot. sickchirpse.com
Fot. sickchirpse.com

Przez chwilę zastanawiałem się, czy nie napisać komentarza odnośnie sprawy K. Durczoka, ale na szczęście szybko mi ta myśl przeszła. Pozostaje jednak we mnie od pewnego czasu pewien niesmak, takie ogólne zmęczenia naszym polskim ufajdanym światem medialnym, od którego całkiem nie da się uciec, chyba że ktoś zaszyje się gdzieś w Beskidzie Niskim w chacie bez prądu. Sprawa Durczoka to jedynie kolejna cegiełka wielkiego muru, z którego zbudowany nasz polski obraz świata kreowany przez media. Jako że mam go – pewnie jak  wielu – dość, zauważam u siebie rosnące nastawienie antysystemowe. Z wiekiem podobno coraz bardziej akceptujemy ogólny porządek i zasady rządzące naszym otoczeniem, a u mnie jakoś ostatnio inaczej w tym temacie.

Z tej oto okazji postanowiłem poszukać nieco w moich MP3’kach ciekawych kawałków zawierających motyw wywrotowo-kontestacyjno-rewolucyjny . Oto efekt kwerendy:

Beastie Boys – Sabotage
Continue reading Pieprzyć system, czyli wpis kontestacyjny

Uczuciowo i koniunkturalnie

loveCzęsto zastanawiam się, czy takie doraźne pisanie wpisów ma sens – w ostatni dzień lata “Last Day of Summer” The Cure, w Boże narodzenie “Belive” Gus Gus, jesienią “Autumn Leaves” Coldcut itd. Trochę to łatwizna, ale koniec końców fajna gra skojarzeń, więc nie będę się krygował.

Właśnie płonie Most Łazienkowski w Warszawie, więc powinienem wrzucić “Smoke on the Water”, albo “Dym” Bolca, ale się powstrzymam, bo to zbyt oczywiste. Dziś mamy jednak walentynki. Święto, jak wiemy, zachodnie, a do takowych raczej nie mam słabości. Jestem w tej kwestii konserwatystą pierwszej wody więc 1 listopada, nie chodzę na imprezy helloweenowe, nie daję dzieciom żadnych cukierków, tylko każę karzę (piłeś, nie pisz) im czytać Mickiewicza i odprawiać dziady. Wolę zdecydowanie naszą słowiańską, pogańską tradycję niż te cholerne zachodnie naleciałości. Walentynki jednak toleruję, bo okazywanie sobie pozytywnych uczuć zawsze jest dobre i jeśli pojawia się ku temu pretekst, to warto go wykorzystać bez względu na jego proweniencję. Byle by nie być przez to całe przedsięwzięcie zbytnio sterroryzowanym.

Korzystając zatem z dzisiejszej okazji (choć już blisko 24.00) wrzucam 10 ładnych kawałków, co o uczuciach ładnie grają.

Florence And The Machine – You Got The Love (The XX remix)

Motor City Drum Ensemble – L.O.V.E.
Continue reading Uczuciowo i koniunkturalnie

“Protect yourself at all times”

Fot. hdwallpaperscool.com
Fot. hdwallpaperscool.com

Wracanie z Suwalszczyzny do miasta (nawet tego, które się kocha) nigdy nie jest łatwym zajęciem. Tam drzewa  – tu beton, tam mróz  i śnieg- tu plucha, tam cisza – tu hałas, tam puszcza – tu parki… Nieważne. Ważne, że udało mi się wykąpać w przeręblu. Jestem hardkorem.

Jest badminton, ping-pong, koszykówka, golf, snooker, bieganie, strzelectwo i krokiet. Jest też piłka nożna, w której grupa mężczyzn przez 90 minut udaje, że zostali sfaulowani na polu karnym i rugby, gdzie inna grupa (tym razem prawdziwych facetów) przez 80 minut udaje, że nic im się nie stało. Generalnie jest wiele sportów. Jedne poważam mniej, inne bardziej, jedne są nie do oglądania, inne oglądam z chęcią, mimo że nie mam ochoty ich uprawiać. Sport jest też niezwykłym narzędziem do przekraczania naszych ograniczeń, szkołą charakteru, pokory, przegrywania i wygrywania. Jakby nie było, to ważna część życia dla sporej grupy mieszkańców planety Ziemia. Continue reading “Protect yourself at all times”