Tag Archives: Siekiera

Nostalgicznie

Maanam
Mannam (fot. bibliotekapiosenki.pl)

Człowiek spotka kumpelę z podstawówki, powspomina i potem robi takie nostalgiczne wpisy.

Nie da się ukryć, że polska muzyka to na Nirgunie  zdecydowana mniejszość. Nie oznacza, to jednak wcale, że tak mało polskich dźwięków słucham i cenię. Ten nieurodzaj rodzimych kawałków jest po części efektem tego, że przez długi czas strona dedykowana była w zdecydowanej mierze młodszym i głównie elektronicznym brzmieniom, a w tej dziedzinie – moim skromnym zdaniem – nigdy tuzami nie byliśmy. Z tego też powodu nie wrzucałem wiele naszych perełek, czego szczerze żałuję. Jakiś czas temu zadeklarowałem się jednak nieco poluzować gatunkowy gorset, jaki tu prezentuję i dziś jest tego dobry przykład.

Polska muzyka popularna (w szerokim tego słowa znaczeniu) najciekawsza była dla mnie w latach ’70 i szczególnie ’80. Zawsze dwa kroki z tyłu za tym co się działo na Zachodzie, szliśmy jednak ciekawym muzycznym szlakiem, czy to w rocku, punku, czy nowej fali. Skoro zatem otworzyłem szerzej podwoje Nirguny na też i takie klimaty, to macie tu kilku moich faworytów.

Może to i wygląda na kawałek polskiego Topu Wszech Czasów “Trójki”, ale co tam.

Maanam – Luciola
Continue reading Nostalgicznie

Zimna fala #1

The Cure
The Cure

Żadna zimna fala do nas na razie nie zmierza i dalej z obu kurków będzie u mnie lecieć ciepła woda, ale tak sobie pomyślałem, że zimne dźwięki na taką aurę to może być nie najgorsza propozycja. Lata ’80 nie nastrajały niektórych zbyt pozytywnie i zaowocowało to, jak wiemy, bardzo ciekawym nurtem muzyki dla ludzi wyobcowanych i nieprzystosowanych, albo za takich się mających. Reformy Żelaznej Damy mocno przegoniły klasę pracującą Zjednoczonego Królestwa i nie wszyscy się odnaleźli w zmieniającej się rzeczywistości. Bezrobocie w połączeniu ze znudzeniem wypalającym się punkiem zrodziło wyjątkowo ciekawe dziecię.

Coś mi się zdaje, że ten czasem niełatwy, ale jakże pociągający podmuch nowej/zimnej fali może być całkiem dobrym kontrapunktem do panującej aury. Nie będzie to jednak podmuch zimnej, morskiej bryzy, ale tchnienie alienacji i wrażliwości jednego z ciekawszych zjawisk w muzyce mniej lub bardziej popularnej. Stricte zimn/nowofalowe utwory poprzekładałem tu kawałkami z nieco innych klimatów, ale chłodnymi na tyle, że chyba dobrze do tego zestawienia pasują.

Nie chcę nic mówić, ale jakościowo to jeden z lepszych wpisów, jakie pojawiły się na tej stronie.

Dziś część pierwsza, jutro druga.

Joy Division – Atmosphere

Continue reading Zimna fala #1

Za dużo, za szybko, za mocno

Co kogoś nie spotkam, to słyszę, że jest zestresowany i że ma dość. Że nerwy, że pośpiech, że nic spokojnie i dobrze, tylko wszystko szybko i byle jak, że dużo i nie po kolei…że za dużo, za mocno. I nie chodzi tu wcale o tradycyjne polskie narzekanie, bo z tego co widzę, pokolenie 30 i 20 latków nie jest na szczęście już tak mocno zainfekowane tym wirusem. Nasza codzienna rzeczywistość zaczęła wymagać od ludzi trybu życia, któremu nie są w stanie podołać. Żyjemy w ciekawych czasach i możemy patrzeć na niezwykłe przemiany, ale te metamorfozy są w dużej mierze możliwe dzięki życiu, które niszczy w ludziach zdrowie i równowagę. Tempo i  wymagania są tak duże, że coraz coraz częściej kończy się to wszystko na kozetce u terapeuty i pigułkami na lepszy humor. Idealną emocjonalną diagnozę tego stanu już w 1986 roku postawiła Siekiera w tym kawałku:

Cały ten zgiełk nie omija też mnie, ale uciekam od niego jak tylko mogę, szukając w kraju, mieście, w którym mieszkam i w swoim umyśle enklaw, które pozwolą mi zachować spokój i równowagę. Reglamentuję sobie dostęp do mediów, nawet kosztem tego, że nie będę na bieżąco w dziedzinach, które mnie interesują, a zawsze było to dla mnie cholernie ważne. Nie poszedłem do pracy w korpo, chociaż mogłem i dalej jeżdżę 20 letnim Passatem, którego kupiłem 11 lat temu. Nie robię też kilku innych rzeczy, które z pewnością nadałyby mojemu życiu tak pożądanego PRESTIŻU. Ale kiedy tak patrzę na niektóre, zmęczone twarze moich znajomych, wyglądających dziś na dużo starszych niż są, zaczynam dochodzić do wniosku, że chyba nawet mam rację w swoim wyborze. Bo ja nie będę płakał, że rozbiłem furę wziętą na spory kredyt. Jeśli, odpukać, zaliczę dzwona moim Paskiem, będzie mi przykro z tego powodu, bo w sumie jest niezły i bezawaryjny jak na moją dbałość o niego i sporadyczne driftowanie po śliskim, ale nie będzie to żadna tragedia. Stać mnie będzie na inny tani samochód, którego nie będzie mi żal, a który, jakby nie było, tak samo dojeżdża na miejsce. Mieć wyjebane na takie kwestie jest doświadczeniem bardzo uwalniającym. Polecam. I nie bierzcie nigdy samochodu na kredyt. To idiotyzm. Na kredyt można wziąć pralkę albo mieszkanie, byle nie we frankach szwajcarskich. Zresztą i tak lepiej jeździć motocyklem. Mam też tani telefon i jedyne czego będzie mi brakować po jego stracie to niezsynchronizowane jeszcze kontakty. Dobry to ja mam sprzęt audio i jeszcze kilka innych, naprawdę ważnych dla mnie i przydatnych mi  rzeczy. Nie tych, które POWINNO się mieć. Continue reading Za dużo, za szybko, za mocno