Monthly Archives: March 2015

And the Oscar goes to…. rozwiązanie konkursu

and-the-winner-is1Wygrzebywanie się spod stosu konkursowych propozycji zajęło mi nieco czasu, stąd opóźnienie, jeśli chodzi o wyniki. Po prostu werdykt musiał być przemyślany jak 150, a jako że dyskusje w redakcji były burzliwe dojście do konsensusu zabrało chwilę.

Propozycje w sumie mnie zaskoczyły, bo dość odbiegały od tego czego się spodziewałem – czyli pokręconych elektronicznych historii. Więcej było hip-hopu i bardziej piosenkowych typów. Przy okazji dziękuję za wszystkie maile.

Nie przedłużając chciałbym zakomunikować, że the winner is: koleżanka legitymująca się mailem annis16@……. Gratulacje!!

Ania (jak mniemam) w nagrodę otrzymuje ekskluzywny i prestiżowy zestaw płyt:
– Hawrań “The best” vol. 1
– Hawrań “The best” vol. 2
– Timbaland “Timbaland presents Schock Value”

Ani zestaw to:

Hozier – Someone New

Lykke Li – No Rest For The Wicked

i Kleszcz & Dino – Szukaj mnie.
Ostatni typ w sumie mi się nie podoba, a na dodatek ma upiorny klip, więc go nie wklejam :-)

 

 

Zaćmienie

Moje serwery ledwo wyrabiają od zmasowanego ataku KONKURSOWYCH propozycji, jakie spływają do mnie z całego świata, ale na razie sytuacja jest pod kontrolą. Dzięki za dotychczasowe maile.

Przed chwilą jakiś czarny demon chciał nam zjeść słońce, ale bóg światła jakoś się obronił. Z tej okazji pewna formacja muzyczna nagrała nawet utwór:

Einstürzende Neubauten – Total Eclipse Of The Sun

Co nie zmienia faktu, że jest piąteczek i należy posłuchać czegoś żywszego.

Just Jack – Starz In Their Eyes
Continue reading Zaćmienie

Gdzieś na równinach midwestu

post-top-midwest-farm
(Przypominam, że trwa KONKURS)

Tak to już jest z modami w muzyce gitarowej, że raz popularne są bombastyczne barokowe aranżacje, a potem, jak już się to ludziom przesyci, wraca czas prostszych, minimalistycznych kawałków. I tak to się kołacze od intensywności Led Zeppelin czy Arcade Fire do prostoty Dylana, Oldhama i Ivera. Oba nurty trwają sobie równocześnie, ale ich popularność i obecność w powszechnej świadomości faluje  jak sinusoida pokazywana mi kiedyś przez polonistę pokazującego, jak to okresy literackie naprzemiennie zmieniają się według określonego schematu.

Wczoraj, jadąc samochodem, w Trójce usłyszałem fajny, soczyście zaaranżowany kawałek Muse i w kontrze do tego moja nieodgadniona sieć neuronów kazała przypomnieć sobie proste, bezpretensjonalne gitarowe kawałki, gdzie piękno leży w szczerości, prostocie i umiarze.
Nie ma co ukrywać, że Amerykanom pisanie takiej muzyki wychodzi najlepiej. To pewnie nieskończone przestrzenie mid-westu, Texasu i Arizony, niesiony w genach etos kowboja, poszukiwacza złota i amerykański pejzaż prowincji – o którym tak ciekawie pisał  Baudrillard – pozwalają im z taką łatwością tworzyć tęskne, proste i piękne piosenki. Na głos, gitarę i czasem skrzypce albo fortepian do akompaniamentu. Grzebią sobie w starym folku, bluegrassie i wychodzą im z tego czasem naprawdę piękne rzeczy. Zazdroszczę im tego.

Blessed Feathers – American Sands

Bon Iver – Holocene
Continue reading Gdzieś na równinach midwestu

Konkurs vol.3 i dobra elektronika

Wiem, jestem żenujący. Miał być konkurs w sobotę, ale jak na razie był tylko w mojej głowie. Dziś  jednak już nie ma odwrotu. Zatem start. W tej edycji nie ma żebrania o lajki, zasady są nieco inne.

ZASADY

  1. Aby wziąć udział w konkursie trzeba wysłać na adres contact@nirguna.pl propozycje trzech superfajnych kawałków, które według Was powinny znaleźć się na stronie.
  2. Maila z propozycjami należy przesłać do soboty 21 marca br..
  3. Wyniki zostaną ogłoszone w niedzielę 22 marca.
  4. Spośród nadesłanych propozycji autorytarnie wybiorę najciekawszy zestaw, którego autor otrzyma wypasioną nagrodę.
  5. Wypasioną nagrodą w konkursie jest zestaw 3 unikalnych płyt CD:
    – Hawrań “The best” vol. 1
    – Hawrań “The best” vol. 2
    – Timbaland “Timbaland presents Schock Value”

Z pewnością za 35 lat te wydawnictwa będą warte milion ojro.

Liczę na frekwencję większą niż w wyborach samorządowych!
Tymczasem na wiosenne już wieczory nieco porządnej elektroniki.

Murcof – Camino

Bjork – Amphibian (Ridu Mix)
Continue reading Konkurs vol.3 i dobra elektronika

Po przerwie

Chciałem przeprosić wszystkich za tak długą przerwę w nadawaniu, ale są ku temu ważne powody. W redakcji pojawiła się komisja Państwowej Inspekcji Pracy. Komisja, po anonimowym donosie, bada, czy w redakcji Nirguny nie dochodziło w ciągu ostatnich dwóch lat do wypadków mobbingu oraz molestowania. Wszystkiemu zaprzeczam, a  ktokolwiek będzie powtarzał takie plotki musi się liczyć z procesem o odszkodowanie w wysokości 2 milionów zł.

Jutro wystartuje kolejna edycja konkursu “Żebr o lajk”, a tymczasem kilka technicznych kawałków na początek weekendu.

Andy Caldwell – I Can’t Wait

Compuphonic – The Sun Does Rise feat. Marques Toliver

Joe Hertz – Tears

Medlar – Knocard Pearl (Detriod Swindle Remix)

The Avener & Phoebe Killdeer – Fade out Lines (The Avener Rework)

Był sobie las

las
fot. climateforest.org

Moja starsza siostra zna się na wielu rzeczach, a na niektórych zna się dużo lepiej ode mnie. I tak to chyba już musi być, że starsze rodzeństwo zna się na pewnych rzeczach znacznie lepiej od nas. Trzeba zaakceptować ten fakt i cieszyć się tym, że na innych lepiej znamy się my.

Całkowicie najlepiej moja siostra zna się na roślinach, o których ja nie mam większego pojęcia. Rozróżniam co prawda dąb od modrzewia, tulipana od dalii i paproć od jałowca, ale moja wiedza w tym temacie nie jest duża. Szczerze mówiąc, ja tej wiedzy do obcowania z naturą nie potrzebuję. Kiedy jestem w lesie, w górach, czy na łące, chłonę całość jako chwilę, wrażenie i nie muszę wiedzieć, co jest czym. Chciałbym, ale nie muszę. Wolę skupiać się na odczuwaniu tego, co doświadczam, niż nazywaniu tego w umyśle. Między innymi dlatego od jakiegoś czasu prawie w ogóle nie robię zdjęć, kiedy jestem gdzieś wśród zieleni. Wolę na nią po prostu patrzeć. Co prawda czasem przeglądam sobie przewodnik po ptakach i próbuję je rozpoznawać, ale nigdy mi to w głowie na dłużej nie pozostaje i jakoś akceptuję ten fakt.

Natomiast, kiedy pójdzie się z moją siostrą do ogrodu, parku, czy nie daj Boże do lasu, ona będzie w stanie nazwać wszystkie drzewa, krzewy i trawy w zasięgu wzroku okraszając to opowieściami o tym, że jedną roślinę do Polski sprowadziła królowa Bona, inną Krzyżacy, a jeszcze inną zamotany pelikan, który w XIX wieku pomylił kraje szukając w życiu miejsca dla siebie. Swego czasu odgrażała się nawet, że założy na ten temat porządnego ogrodniczo-przyrodniczego bloga, ale jak na razie goni mnie tylko za literówki na Nirgunie. Continue reading Był sobie las