Z godnie z obietnicą dziś jeszcze kilka połamanych kawałków.
Sabre, Stray & Halogenix (Ivy Lab) Feat. Frank Carter III – Oblique
Z godnie z obietnicą dziś jeszcze kilka połamanych kawałków.
Sabre, Stray & Halogenix (Ivy Lab) Feat. Frank Carter III – Oblique
Nie wiem na jakiej zasadzie to działa – na pewno jest na to jakieś naukowe wytłumaczenie – ale połamany rytm drum’n bassu ma w sobie coś, co niesie prosto do ciała i umysłu słuchacza bardzo intensywny ładunek energii. Nie jest to spostrzeżenie tylko moje – osoby w jakimś stopniu zanurzonej w tym gatunku od nastoletniości – ale również wielu moich znajomych, którzy na co dzień z takim dźwiękami się nie spotykają. Czasem może być to nawet męczące zjawisko, bo jak człowiek przesyci się taką energią nie ruszając z miejsca, to i głowa od zawiłych rytmów może rozboleć.
Nie zmienia to wszystko jednak faktu, że kiedy odczuwam niepożądaną senność albo ogólny brak energii, to jednym z kilku skutecznych sposobów na powrót do normalności jest konsumpcja odrobiny DNB w formie łagodnej lub nieco bardziej intensywnej – zależnie od potrzeb. Poniżej pierwsza dawka tego nieocenionego remedium na apatię. We wtorek albo środę druga.
LSB – Walking Blues
Continue reading Siła połamanego rytmu #1
Wczoraj było trochę historii, dziś będzie technicznie, współcześnie i z bitem. W końcu jest weekend.
Muszę się też trochę pobudzić bo od 3.30 oglądałem galę z walką Fonfara – Cleverly. Czasem to oglądanie gal w Stanach to jedna wielka porażka. Czeka się pół nocy, albo wstaje nad ranem, żeby zobaczyć jakieś nieporozumienie. Tym razem wstać jednak było warto bo nie dość, że Andrzej wygrał z byłym podwójnym mistrzem świata w wadze półciężkiej, to na do datek panowie pobili rekord świata w tej wadze jeśli chodzi o ilość zadanych ciosów. Obaj wyprowadzili ich 2524 z czego do celu doszło 936. To pewnie tyle ile jest uderzeń bitów w kawałku Freestylers poniżej.
The Freestylers – Warning (feat. Navigator)
Continue reading 2524 ciosy
Za oknami coraz chłodniej i ciemniej, kaloryfery dopiero nieśmiało zaczynają ocieplać atmosferę więc trzeba się dogrzewać różnymi metodami. Jedni mają termofory, grube skarpety i herbatę z rumem, inni tureckie sweterki.
My natomiast mamy drum’n bassy, co pompują ciepło w różnych rytmach i umilają czas.
J Laze – She Returnz
Continue reading Dogrzewanie
Ależ fajny drumbassik się do mnie przyplątał. Polecam.
J-Laze – Memoryz
Czasem tak mam, że za bardzo zanurzam się w codzienność, za bardzo przejmuję się rzeczami nieważnymi lub tymi, na które nie mogę nic poradzić. Jako istota ze wszech miar ułomna ulegam emocjom i wikłam w supły dnia dzisiejszego, chociaż wcale nie jest to konieczne. Na przykład wtedy, kiedy stojąc w korku czasem bierze mnie kurwica i, mimo że nie mam na to żadnego wpływu, myśli i słowa mam tak nieczyste, że nie jest ich wstanie zneutralizować nawet choinka zapachowa marki Yankee Candle wesoło dyndająca pod lusterkiem wstecznym.
Według nauk adwaita wedanty – hinduistycznej szkoły filozoficznej – jedną z technik dochodzenia do wglądu w naturę rzeczywistości, a w konsekwencji oświecenia i wyzwolenia z kołowrotu wcieleń, jest praktykowanie czegoś, co nazywa się “pozycją świadka”. W uproszczeniu, chodzi o nie utożsamianie się z emocjami i myślami, które się w nas pojawiają, a o ich uważne obserwowanie, śledzenie ich ruchu i zadawanie sobie pytania, kim jest w istocie podmiot, który tych doznań doświadcza. Według jednego z największych indyjskich świętych XX wieku, Śri Ramany Maharishiego ta praktyka (zwana atma-wiczarą) praktykowana w gorliwy sposób potrafi przynieść niezwykle szybkie efekty. Nie będę tu jednak nikogo namawiał do szybkiego uzyskiwania oświecenia, bo stracicie zainteresowanie muzyką, a to z mojego punktu widzenia, byłoby niepożądane. Continue reading Kosmos
Poniedziałek w połowie więc jakieś drumbassy na ożywienie się przydadzą. Do późna człowiek oglądał studia wyborcze i teraz oczka się kleją.
Blu Mar Ten – Trauma
Continue reading Poniedziałkowych drumbassów szczypta
Nie wiem, jak to jest z tym całym drum’n bassem, ale jest to gatunek, który – przynajmniej w moim przypadku – jest zdecydowanie najbardziej pobudzający. Ta teza może do końca nie dotyczy najbardziej łagodnych i jazzujących kawałków spod znaku Good Looking Records, ale one też mają w sobie jakiś łagodnie stymulujący ładunek energii świdrujący neurony i trzewia. Pewnie można by to jakoś naukowo udowodnić, badając wpływ połamanych bitów na nasz układ nerwowy i wyszłoby, że kuksańce drumbasowe działają jak podwójne espresso a inne gatunki jak latte albo lura z Costa Cafe.
Swoją drogą to takich żywszych drumbassów za dużo nie mogę słuchać nie oddając dalej energii, którą niosą, bo zwyczajnie zaczyna boleć mnie głowa.
Dziś zatem czyścimy zakładki z połamanymi rytmami co by początek tygodnia nie wyglądał tak:
Co by nieco ożywić weekendowe tempo, ale w sposób nienachalny, wygrzebałem takie oto 4 lekkie drum’n bassowe kawałki. Bo jak mówi stare, polskie przysłowie: nic nie potrafi tak zastąpić kawy, jak dobry, atmosferyczny drum’n bass.
D*Note – Flesh and Blood
The Sentinel – Toulepleu
Seba – As Long As It Takes
Mutt – Just the Kind Of
W sobotę wrzuciłem, dość nietypową, akustyczną wersję “Within You” Gus Gus i dziś będzie coś podobnego.
Co bardziej obeznani z Was w drum’n bassie pewnie znają kawałek “Belive Me” Blu Mar Ten. Dla przypomnienia brzmi on tak:
A teraz posłuchajcie, jaką akustyczną, kompletnie pozbawioną beatu, perełkę zrobił z tego niejaki Nomad. Cudeńko.