Wczoraj było trochę historii, dziś będzie technicznie, współcześnie i z bitem. W końcu jest weekend.
Muszę się też trochę pobudzić bo od 3.30 oglądałem galę z walką Fonfara – Cleverly. Czasem to oglądanie gal w Stanach to jedna wielka porażka. Czeka się pół nocy, albo wstaje nad ranem, żeby zobaczyć jakieś nieporozumienie. Tym razem wstać jednak było warto bo nie dość, że Andrzej wygrał z byłym podwójnym mistrzem świata w wadze półciężkiej, to na do datek panowie pobili rekord świata w tej wadze jeśli chodzi o ilość zadanych ciosów. Obaj wyprowadzili ich 2524 z czego do celu doszło 936. To pewnie tyle ile jest uderzeń bitów w kawałku Freestylers poniżej.
Wczoraj byłem na weselu, na którym obtańcowałem gwiazdę TVN’u (a może ona mnie, w sumie trudno wyczuć). Nie była to Justyna Pochanke. Nie chcę nic mówić, ale byliśmy najlepsi na densflorze. Gwiazda nie dość, że dobrze tańczyła, to jeszcze nie gwiazdożyła. Więcej nie napiszę, bo, być może, gwiazda przeczyta ten wpis ;-) Dolce vita, drodzy Państwo! Tak to jest, jak posiada się megapopularny blog muzyczny. Człowiek już tylko o krok od Pudelka i czerwonych dywanów.
Moje uśpione śródziemnomorskie geny w taką pogodę odżywają i proszą o jeszcze więcej miękkiego jak plastelina asfaltu. Niektórzy jednak przy takiej aurze wydają się nieco rozleniwieni. Jedynie panna Jola w tej sytuacji prezentuje wyborną formę.
Jako że mamy ciszę wyborczą, to nie będę się uzewnętrzniał, bo jeszcze dostanę bańkę kary i będę musiał sprzedać tę poczytną stronę, żeby się wypłacić. Tymczasem:
Stali czytelniko-słuchacze wiedzę zapewne, że posiadam tajne źródło uplasowane rzeszy niemieckiej, które to źródło przesyła mi czasem linki do interesujących kawałków. W odzewie na afrykański wpis otrzymałem następujący szyfrogram:
L.B. Dub Corp – Nearly Africa
Ta techniczna afrykańska wariacja przypomniała mi o pewnej płycie, która bardzo z tym tematem konweniuje. A było to tak: dawno, dawno temu niejaki Bob Sinclair nie ścigał się z Davidem Guettą o miano najbardziej żenującego producenta danceowego, tylko dość dziarsko poczynał sobie na scenie house. Robił melodyjne, miłe dla ucha kawałki, które sprawdzały się na dancefloorach i zyskiwały sobie uznanie amatorów łagodniejszego house’u. W 2001 roku Sinclair wydał składankę pt. Africanism Allstars, która sporo namieszała i była na tyle popularna, że doczekała się kolejnych części. W sumie, to na letni czas można taką rzecz przypomnieć, co niniejszym czynię. Continue reading Afryka #2→
Mój wczorajszy wpis był chyba najczęściej czytanym w historii strony…ale nie ma co się oglądać za siebie i pozwalać debilom wpływać na nasze nastroje. Kary on braders end sisters.
Tymczasem odlatujemy od spraw doczesnych i kierujemy się ponownie ku dźwiękowym historiom o sprawach dziwnych, tajemniczych i zaskakujących.
Chciałem przeprosić wszystkich za tak długą przerwę w nadawaniu, ale są ku temu ważne powody. W redakcji pojawiła się komisja Państwowej Inspekcji Pracy. Komisja, po anonimowym donosie, bada, czy w redakcji Nirguny nie dochodziło w ciągu ostatnich dwóch lat do wypadków mobbingu oraz molestowania. Wszystkiemu zaprzeczam, a ktokolwiek będzie powtarzał takie plotki musi się liczyć z procesem o odszkodowanie w wysokości 2 milionów zł.
Jutro wystartuje kolejna edycja konkursu “Żebr o lajk”, a tymczasem kilka technicznych kawałków na początek weekendu.
Andy Caldwell – I Can’t Wait
Compuphonic – The Sun Does Rise feat. Marques Toliver
Joe Hertz – Tears
Medlar – Knocard Pearl (Detriod Swindle Remix)
The Avener & Phoebe Killdeer – Fade out Lines (The Avener Rework)