Z godnie z obietnicą dziś jeszcze kilka połamanych kawałków.
Sabre, Stray & Halogenix (Ivy Lab) Feat. Frank Carter III – Oblique
Z godnie z obietnicą dziś jeszcze kilka połamanych kawałków.
Sabre, Stray & Halogenix (Ivy Lab) Feat. Frank Carter III – Oblique
Nie wiem na jakiej zasadzie to działa – na pewno jest na to jakieś naukowe wytłumaczenie – ale połamany rytm drum’n bassu ma w sobie coś, co niesie prosto do ciała i umysłu słuchacza bardzo intensywny ładunek energii. Nie jest to spostrzeżenie tylko moje – osoby w jakimś stopniu zanurzonej w tym gatunku od nastoletniości – ale również wielu moich znajomych, którzy na co dzień z takim dźwiękami się nie spotykają. Czasem może być to nawet męczące zjawisko, bo jak człowiek przesyci się taką energią nie ruszając z miejsca, to i głowa od zawiłych rytmów może rozboleć.
Nie zmienia to wszystko jednak faktu, że kiedy odczuwam niepożądaną senność albo ogólny brak energii, to jednym z kilku skutecznych sposobów na powrót do normalności jest konsumpcja odrobiny DNB w formie łagodnej lub nieco bardziej intensywnej – zależnie od potrzeb. Poniżej pierwsza dawka tego nieocenionego remedium na apatię. We wtorek albo środę druga.
LSB – Walking Blues
Continue reading Siła połamanego rytmu #1
Ten wpis tak naprawdę nie jest czymś, co można by nazwać moim muzycznym podsumowaniem ubiegłego roku, bo z odsłuchiwaniem nowych wydań jestem tak na bieżąco jak z myciem lodówki. Nie przesłuchałem pewnie większości tego, co powinienem, a znając siebie, głębszą wiedzę o muzycznych perełkach 2015 r. będę miał gdzieś w 2018.
Wrzucam zatem w kolejności przypadkowej nieco utworów w myśl hasła “Kawałki, których mogliście nie słyszeć w 2015 a powinniście”.
Później, w miarę czasu i chęci, będzie jeszcze druga część z muzą nieco bardziej wymagającą. Tymczasem:
Tame Impala – Let It Happen
Fajne i nieszablonowe.
Continue reading Quasi-podsumowanie 2015