Nie za bardzo mam coś do napisania, więc puszczam bez komentarza te miłe dźwięki, bo marnują się jak nikt ich nie słucha i markotne wtedy jakieś są.
Bahwee – All
Continue reading Bez komentarza
Nie za bardzo mam coś do napisania, więc puszczam bez komentarza te miłe dźwięki, bo marnują się jak nikt ich nie słucha i markotne wtedy jakieś są.
Bahwee – All
Continue reading Bez komentarza
Na mokry początek tygodnia jeden z najpiękniejszych kawałków Dead Can Dance. Swoją drogą, to bez wątpienia jeden z lepszych zespołów jaki kiedykolwiek coś nagrywał.
Dead Can Dance – The Carnival Is Over
Wczoraj było trochę historii, dziś będzie technicznie, współcześnie i z bitem. W końcu jest weekend.
Muszę się też trochę pobudzić bo od 3.30 oglądałem galę z walką Fonfara – Cleverly. Czasem to oglądanie gal w Stanach to jedna wielka porażka. Czeka się pół nocy, albo wstaje nad ranem, żeby zobaczyć jakieś nieporozumienie. Tym razem wstać jednak było warto bo nie dość, że Andrzej wygrał z byłym podwójnym mistrzem świata w wadze półciężkiej, to na do datek panowie pobili rekord świata w tej wadze jeśli chodzi o ilość zadanych ciosów. Obaj wyprowadzili ich 2524 z czego do celu doszło 936. To pewnie tyle ile jest uderzeń bitów w kawałku Freestylers poniżej.
The Freestylers – Warning (feat. Navigator)
Continue reading 2524 ciosy
Człowiek spotka kumpelę z podstawówki, powspomina i potem robi takie nostalgiczne wpisy.
Nie da się ukryć, że polska muzyka to na Nirgunie zdecydowana mniejszość. Nie oznacza, to jednak wcale, że tak mało polskich dźwięków słucham i cenię. Ten nieurodzaj rodzimych kawałków jest po części efektem tego, że przez długi czas strona dedykowana była w zdecydowanej mierze młodszym i głównie elektronicznym brzmieniom, a w tej dziedzinie – moim skromnym zdaniem – nigdy tuzami nie byliśmy. Z tego też powodu nie wrzucałem wiele naszych perełek, czego szczerze żałuję. Jakiś czas temu zadeklarowałem się jednak nieco poluzować gatunkowy gorset, jaki tu prezentuję i dziś jest tego dobry przykład.
Polska muzyka popularna (w szerokim tego słowa znaczeniu) najciekawsza była dla mnie w latach ’70 i szczególnie ’80. Zawsze dwa kroki z tyłu za tym co się działo na Zachodzie, szliśmy jednak ciekawym muzycznym szlakiem, czy to w rocku, punku, czy nowej fali. Skoro zatem otworzyłem szerzej podwoje Nirguny na też i takie klimaty, to macie tu kilku moich faworytów.
Może to i wygląda na kawałek polskiego Topu Wszech Czasów “Trójki”, ale co tam.
Maanam – Luciola
Continue reading Nostalgicznie
Gdybym nie musiał iść jutro do roboty, to ubrałbym się ciepło i bujał po mieście z tym kawałkiem na uszach. Wszedłbym tu, poszedł tam i wstąpił na kawę do Wojtka w Porannej. To byłby dobry dzień. Mam nadzieję, że i tak będzie dobry, ale wtedy byłby lepszy.
Za oknami coraz chłodniej i ciemniej, kaloryfery dopiero nieśmiało zaczynają ocieplać atmosferę więc trzeba się dogrzewać różnymi metodami. Jedni mają termofory, grube skarpety i herbatę z rumem, inni tureckie sweterki.
My natomiast mamy drum’n bassy, co pompują ciepło w różnych rytmach i umilają czas.
J Laze – She Returnz
Continue reading Dogrzewanie
W zeszłym tygodniu zaliczyłem nobliwe warszawskie wesele spędzając miły czas z, jak już chwaliłem się wcześniej, gwiazdą TVN’u (pozdrawiam :-)). Można zatem chyba już powiedzieć, że jestem celebrytą pełną gębą. W końcu mam szafę i mogę z powodzeniem nazywać się szafiarzem. Ba, mam nawet bloga i na dodatek codziennie bywam na pl. Zbawiciela, co prawda w drodze do/z pracy, ale jednak.
Ten tydzień przynosi kolejny nowy związek małżeński, któremu gorąco kibicuję. Tym razem jednak nie w stolicy a malowniczym Bielsku-Białej – mieście, które dało nam Bolka i Lolka, Reksia i Fiata 126p. Szacun. Właściwie to już nie mogę się doczekać, kogo tam spotkam. Teraz może być to już tylko Megan Fox, Scarlett Johansson albo Charlize Theron. Zatem idę spać i zbieram siły na jutrzejsze harce.
Tymczasem, ja najchętniej pojechałbym znacznie dalej na południe niż do Bielska-Białej:
Gritos De Guerra “Arrinconamela” ze świetnego “Vengo” Tonego Gatlif’a (obejrzeć koniecznie, kto nie widział)
Bez wątpienia Richard David James, szerzej znany jako Aphex Twin, jest wizjonerem. Muzycznym wizjonerem przynajmniej, bo nie wiem, czy miał twórcze wizje dotyczące na ten przykład sadownictwa albo mechatroniki. Wizjonerzy mają to do siebie, że raz im wyjdzie coś genialnego, albo przynajmniej świetnego, a innym razem usmażą takiego kotleta, że nawet w barze przy trasie pod Grajewem by nie przeszedł. Czasami są też po prostu niezrozumiali.
“Xtal” nie jest wcale kawałkiem genialnym, ale ma tę ważną cechę, którą posiadają dzieci twórców istotnych. Słychać w nim specyficzny i odrębny język autora. Tchnie z tych, skądinąd prostych, dźwięków muzyczny alfabet Aphex Twina jak 150. Trzeba też pamiętać, że to 1992 rok i porządna elektronika dopiero wdrapuje się na należne jej miejsce, które zrobiło swoim tłustym cielskiem “Selected Ambient Works 85-92”
Poniżej 18-minutowe zestawienie różnych remixów jednego z najbardziej rozpoznawalnych utworów z jednej z najważniejszych płyt lat ’90.
Wczoraj byłem na weselu, na którym obtańcowałem gwiazdę TVN’u (a może ona mnie, w sumie trudno wyczuć). Nie była to Justyna Pochanke. Nie chcę nic mówić, ale byliśmy najlepsi na densflorze. Gwiazda nie dość, że dobrze tańczyła, to jeszcze nie gwiazdożyła. Więcej nie napiszę, bo, być może, gwiazda przeczyta ten wpis ;-) Dolce vita, drodzy Państwo! Tak to jest, jak posiada się megapopularny blog muzyczny. Człowiek już tylko o krok od Pudelka i czerwonych dywanów.
Tymczasem:
Nuage – Spring Ghosts
Continue reading Dźwięki na niedzielę