Tak jakoś mnie naszło dziś na gitarowe brzmienia. Z tej okazji następujący zestaw na ten piękny dzień.
Monthly Archives: April 2015
Wesołych Świąt i samych dobrych brzmień!
Ku chwale serotoniny – poradnik praktyczny cz.2
(Redakcja uprzedza: post będzie się ładował pewnie pół godziny, bo skrypt dużo kawałków musi przerobić. Za utrudnienia przepraszamy.)
Zgodnie z obietnicą dziś druga część antidotum na negatywne nastroje (cz.1). Tym razem będzie żywiej i energiczniej, bo, jak rozumiem, praca domowa została odrobiona i skołatane nerwy ukoiliście wczorajszymi dźwiękowymi medykamentami.
Moje dzisiejsze myki na poprawę humoru wyglądają tak: Continue reading Ku chwale serotoniny – poradnik praktyczny cz.2
Ku chwale serotoniny – poradnik praktyczny cz.1
Jak się pewnie domyślacie do redakcji przychodzi mnóstwo maili i listów. Większość naturalnie to listy dziękczynne za wspaniała robotę, jaką wykonuję na stronie. Dziękuję – staram się, jak mogę.
Dziś rano otrzymałem niepokojącą wiadomość od osoby której nastrój – jak napisała – wygląda jak “konopna wycieraczka przed drzwiami bloku pod koniec listopada…na dodatek o 2giej w nocy i pada deszcz ze śniegiem” i że prosi o wpis nieco bardziej optymistyczny, który podniósłby nieco dołujący poziom serotoniny w ten trudny czas przesilenia i wojen. Jest to, jak rozumiem, aluzja do muzyki, którą tu wrzucam, że niby depresyjna i dołująca. Sytuację tę można zobrazować tak:
Co prawda Nirguna.pl to nie telewizyjny koncert życzeń, ale jesteśmy otwarci na sugestie słuchaczo-czytelników i wychodzimy im na przeciw. Na dodatek za pasem święta, więc pomóc bliźniemu w Wielki Piątek trzeba jeszcze bardziej niż kiedykolwiek indziej. Continue reading Ku chwale serotoniny – poradnik praktyczny cz.1
Podróże
W elektronice lubię to, że to takie bezpłatne biuro podróży, z którym można szybko pojechać do bardzo odległych zakątków. Cyfrowe instrumentarium pozwala tworzyć spektrum dźwięków i przestrzeni właściwie niedostępne dla innych gatunków. Zatem dziś kolejna porcja 8 dźwiękowych peregrynacji na zero-jedynkowym bilecie.
Muzyka rezonansu
Przedwczoraj wręczano Wiktory. Ja powinienem otrzymać SuperWiktora dla największego blogowego opierdalacza w tym kraju. Na razie się nie udało, ale może w przyszłym roku na niego w końcu zasłużę.
Człowiek się starzeje i coraz częściej musi się przekonywać, że sport to nie zawsze jest zdrowie. Niedawno ta prawda wdarła się w sposób bolesny w moje życie i zmuszony zostałem do zrobienia rezonansu magnetycznego. W tym celu udałem się do pewnego przybytku wciśniętego miedzy Pole Mokotowskie a zapyziały stadion Skry. Swoją drogą, mimo że sam stadion i jego otoczenie wyglądają wyjątkowo biednie, tartan i boisko jest tam w dobrym stanie i wesoło trenowali tam oszczepnicy.
Kiedy już nacieszyłem się widokiem, podobnie jak ja, upadłego i kulawego przybytku sportu skierowałem się do pracowni rezonansu mieszczącej się w sąsiednim budynku. Przywitał mnie tam miły i jowialny technik oraz jego równie sympatyczna, chuda jak trzcina asystentka, co chwila popychana przez podmuchy powietrza generowane przez obecną tam muchę (skąd mucha o tej porze roku – nie wiem). Kiedy załatwiliśmy wszystkie formalności wszedłem do jasnego pomieszczenia zdominowanego przez wielki kremowy tubus, który za chwilę miał mnie połknąć na najbliższe 20 minut. Continue reading Muzyka rezonansu