Tag Archives: Limp Bizkit

Ku chwale serotoniny – poradnik praktyczny cz.2

fot. flickr.com
fot. flickr.com

(Redakcja uprzedza: post będzie się ładował pewnie pół godziny, bo skrypt dużo kawałków musi przerobić. Za utrudnienia przepraszamy.)

Zgodnie z obietnicą dziś druga część antidotum na negatywne nastroje (cz.1). Tym razem będzie żywiej i energiczniej, bo, jak rozumiem, praca domowa została odrobiona i skołatane nerwy ukoiliście wczorajszymi dźwiękowymi medykamentami.
Moje dzisiejsze myki na poprawę humoru wyglądają tak: Continue reading Ku chwale serotoniny – poradnik praktyczny cz.2

Szpiegowskie dźwięki

szpieg_deszczowcow_500Po poniedziałkowym wpisie postanowiłem pociągnąć jeszcze wątek szpiegowski. Popełniłem na ten temat tekst na drugim blogu, a dziś pociągnę go jeszcze od strony muzycznej. Bardzo lubię kino szpiegowskie i postanowiłem wybrać najlepsze motywy muzyczne z kina tego gatunku. Poniżej efekty mojej kwerendy, utwory w kolejności chronologicznej.

Ze świetnego “Północ, północny zachód” – Bernard Hermann “Prelude” (1958).

Pierwszy w zestawieniu Bond –  “Doktor No” i absolutnie niesamowita Shirley Bassey do muzyki Johna Barry’ego  (1964).

Ten motyw ze “Stawki większej niż życie” nie jest tu z sentymentu, to naprawdę jest zajebisty kawałek. “Muzyka początkowa” i Jerzy ‘Duduś’ Matuszkiewicz (1967).

Jak rapowano kiedyś w Polsce “Niczym Tom Cruise, obracam wszystko w gruz” czyli “Mission Impossible” i stary motyw z serialu przerobiony przez połowę U2, czyli Adam Clayton & Larry Mullen (1996).

Drugi Bond, czyli oryginalny motyw przerobiony przez Moby’ego w “Tommorow Never Dies” (1997).

Podobnie jak w przypadku “Mission Impossible” na nowo przerobiony stary motyw z serialu – “Święty” i Orbital (1997).

Trzeci Bond (“Tommorow Never Dies“) i Garbage (1999)

Druga część “Mission Impossible” i mocniejsze uderzenie Limp Bizkit (2000) Mocny punkt mojej playlisty treningowej.

A na koniec motyw z najlepszego szpiegowskiego filmu z Bliskim Wschodem w tle, czyli “Syriany“. Przepiękna, chociaż smutna “Syriana Suite”  Alexandra Desplat.

 Apdejt:

Tak sobie pomyślałem, że brak oryginalnej wersji motywu bondowskiego to jednak fo pa, zatem dla porządku:


(muzyka – John Barry naturalnie)