Po nieco górnolotnych ostatnich dwóch wpisach czas chyba zejść nieco na ziemię i wrócić bardziej do siebie. W ciało. Bo nic tak nie potrafi nas zakotwiczyć w rzeczywistym tu i teraz jak nasza, jakże donośna i uporczywa, cielesność. Ma ona swoje gorsze i lepsze strony, ale zajmijmy się dziś tymi ostatnimi, bo pierwsze i tak zawsze znajdą czas i sposób by upomnieć się o siebie.
Zatem, na dobranoc odrobina nieprzyzwoitości zamkniętej w dźwiękach i obrazach.
Na początek rosyjska elektronika:
Lorn – Acid Rain
Tricky – Abbaon Fat Tracks
Gus Gus – Add This Song
A na koniec największa perwersja jaką może sobie człowiek wyobrazić – szwajcarskie elektro z 1981.
Grauzone – Eisbaer