Czesi są fajni. Polacy patrzą na nich zazwyczaj nieco protekcjonalnie, z pozycji większego brata, ale z życzliwością. Nasza percepcja kultury czeskiej w dużej mierze opiera się na sentymentach ery PRL’u i Czechosłowacji pod postacią “Krecika”, “Arabelli”, “Latającego Czestmira” i “Sąsiadów” w połączeniu z ich świetną literaturą i kinematografią. To wszystko okraszone pewną dozą wiedzy o bratniej pomocy w ’68 roku (polecam opis tych wydarzeń w książce W. Suworowa “Żołnierze wolności”) i konfliktach o Zaolzie.
Polski obraz Czecha – jowialnego piwosza ze specyficznym, ironicznym poczuciem humoru, uwielbiającego hokej na lodzie, raczej się nie zmieni. Nie zmieni się również stereotyp czeskiego piłkarza. Trochę głębi wizerunkowi Czechów dał z pewnością Mariusz Szczygieł, który odkrył przed Polakami inną, bardziej zniuansowaną część czeskiej duszy i chwała mu za to, bo nie dość, że pisze ładnie to o ciekawych rzeczach. Szczygieł pokazał szerszemu gronu Polaków, że jest coś więcej poza Haśkiem i Hrabalem i że za dobrodusznym humorem kryją się często niełatwe i niejednoznaczne historie i życiorysy.
Tak sobie myślę, że nasz ogólny “narodowy” stosunek do Czechów nie zmieni się jednak, choćby Szczygieł napisał jeszcze 10 świetnych powieści i 50 genialnych reportaży o Czechach. Przeszkoda jest jedna i chyba nie da się jej pokonać. Jest nią język. Continue reading Czeski hip-hop a sprawa polska