Muzyczne dekonstrukcje – nowy cykl pod patronatem inż. Mamonia

mamon

Mnie się podobają melodie, które już raz słyszałem –
inż. Mamoń

Żyjemy w świecie ponowoczesnym, wszystko już było (podobno). Jak wiadomo, ponowoczesność charakteryzuje się dekonstruwaniem zastanego porządku rzeczy, mieszaniem wszystkiego ze wszystkim,  zapożyczaniem i pełną swobodą interpretacji. Ponowoczesność to stan dla twórców dogodny, bo można gawiedzi wcisnąć każdy kit, dorabiając do tego pseudonaukowy bełkot, ale też niełatwy, ponieważ wcześniejsze pokolenia rozkminiły świat na tyle sposobów, że trudno być oryginalnym i trudno tworzyć dzieła prawdziwie świeże i niepowtarzalne. Żyjemy zatem w kulturze cytatu i remixu. W tym miejscu chciałem polecić obejrzenie filmu pt.  “Kultura remixu” , który znacząco poszerzy wiedzę Szanownych Państwa o współczesnej muzyce i wprowadzi w temat właśnie rozpoczętego cyklu.

Co robią zatem – świadomie lub nieświadomie – nasi kochani twórcy? Otóż zrzynają z siebie nawzajem. Ilość harmonii w muzyce jest skończona, co dodatkowo nie pomaga w oryginalności, więc siłą rzeczy muzycy zapożyczają motywy od swoich antenatów. Raz jest to kwestia jednej frazy, kilku dźwięków, czasami są to zwykłe, legalne covery a niekiedy ordynarne plagiaty. Zdarza się, że coś takiego zostaje uznane za głębszą “inspirację” i nie ma problemu, a innymi razy robią się z tego duże kłopoty i procesy sądowe.

W czasach samplingu granica między tym co dopuszczalne i zakazane jest bardzo cienka, ale prawda jest taka, że bez tych zapożyczeń nie powstałaby połowa współczesnej muzyki. Cały soul, hip-hop i ogromna część elektroniki opiera się na samplowaniu ze starych płyt i składaniu różnych klocków w całość. Nirguna to jednak nie VaGla.pl i nie będę tu prowadził prawno-etycznych rozważań o tym, czy ktoś przegiął pałę grając tak a nie inaczej. Raz na jakiś czas będę po prostu pokazywał, kto co ściągnął od kogo. A czasami są to zapożyczenia bardzo ciekawe i zaskakujące. Zresztą – powiedzmy sobie szczerze – sam nie jestem oryginalny robiąc takie zestawienia.

Weźmy zatem na pierwszy ogień superfajny kawałek The Verve “Bitter Sweet Symphony”.

Który może niektórym przypominać “The Last Time” Andrew Oldham Orchestra

Który to z kolei jest coverem “The Last Time” The Rolling Stones

A wszystko skończyło się na tym, że The  Verve przegrało proces ze Stonesami i tantiemy za “Bitter Sweet Symphony” idą do dziś do Jaggera i spółki.

Leave a Reply

Your email address will not be published. Required fields are marked *

*