Jak się pewnie domyślacie do redakcji przychodzi mnóstwo maili i listów. Większość naturalnie to listy dziękczynne za wspaniała robotę, jaką wykonuję na stronie. Dziękuję – staram się, jak mogę.
Dziś rano otrzymałem niepokojącą wiadomość od osoby której nastrój – jak napisała – wygląda jak “konopna wycieraczka przed drzwiami bloku pod koniec listopada…na dodatek o 2giej w nocy i pada deszcz ze śniegiem” i że prosi o wpis nieco bardziej optymistyczny, który podniósłby nieco dołujący poziom serotoniny w ten trudny czas przesilenia i wojen. Jest to, jak rozumiem, aluzja do muzyki, którą tu wrzucam, że niby depresyjna i dołująca. Sytuację tę można zobrazować tak:
Co prawda Nirguna.pl to nie telewizyjny koncert życzeń, ale jesteśmy otwarci na sugestie słuchaczo-czytelników i wychodzimy im na przeciw. Na dodatek za pasem święta, więc pomóc bliźniemu w Wielki Piątek trzeba jeszcze bardziej niż kiedykolwiek indziej.
Jak wszyscy wiemy najważniejsze, aby na początku zdefiniować problem, z jakim mamy do czynienia. Mając za sobą bagaż życiowych doświadczeń domyślam się, że autorka listu identyfikuje się z podmiotem lirycznym uzewnętrzniającym się w poniższym utworze.
Aby przywrócić stan wewnętrznej równowagi najpierw trzeba załagodzić, to co jest w nas, wyciszyć się nieco i wpuścić do środka nieco światła. Temu służy dzisiejszy wpis i zawarte w nim kawałki. Jutro wrzucę część drugą, bardziej energetyczną i motywującą, która pozwoli wziąć wiosnę szturmem.
Juto część druga, a tu link do wpisu o podobnym charakterze, gdzie zwalczaliśmy jesienną deprechę.
One thought on “Ku chwale serotoniny – poradnik praktyczny cz.1”