Już luty a ja wciąż realizuję noworoczne postanowienie, według którego mam wyczyścić swoje przepastne zakładki i wreszcie zacząć wrzucać bardziej aktualną muzykę. Jestem zwycięzcą. Czuję się również moralnym zwycięzcą Konkursu na Blog Roku, w którym nie biorę udziału, bo nie wiedziałem, że coś takiego się teraz wyprawia.
Dziś mam dobry humor. Odwiedziła mnie kumpela, która zaczęła narzekać na lecącą właśnie w tle playlistę z całkiem miłym downtempo. Przy kawałku Air stwierdziła, że tego nie da się słuchać i powiedziała, że puści coś lepszego – po czym z głośników zaczęła płynąć składanka hitów Andrei Boccellego. Taka sytuacja.
Tak sobie myślę, że ta składanka byłaby idealną muzyką tła na wypełnionym emerytami statku wycieczkowym Achille Lauro, wypływającym słonecznego 5 października 1985 roku z Genui na spokojny rejs po Morzu Śródziemnym…
Ale wracając do hurtowej wyprzedaży dobrych kawałków. Jak zwykle są w cenie 0 ojro, a dostarcza je Szanowna Redakcja Nirguny (czyli ja i moja osoba) dzięki uprzejmości Jutjuba. Dziś szeroko pojętą kategorię “Elektronika” czyścimy z kawałków, które chciałem wrzucić dużo wcześniej, ale nigdy nie miałem na to czasu albo ochoty.
Dziś nie pożałuję i kawałków będzie w opór. To znaczy 15, więc wpis może się wolno ładować. Ad rem:
Alva Noto + Ryuichi Sakamoto + Karl Kliem “Trioon I”. Piękna, minimalistyczna i liryczna miniatura. Mariaż żywego instrumentu i subtelnego tła z elektroniki. Takich dwóch jak ich trzech to nie ma ani jednego.
FaltyDL – “Straight & Arrow” (Four Tet Remix). Tego kawałka mozna słuchać właściwie tylko przez pierwsze 3.15 min. Potem robi się już niesłuchalny, ale te pierwsze 3 minuty są zajebiste.
EZ3kiel – Lac Des Signes. Fajny klimat w obrazie i dźwięku. Mogło by to trafić na soundtrack to Amelii.
Dead Combo – Electrica Cadente. Też filmowe, ale nie mam pojęcia do jakiego filmu bym to wrzucił.
SANSO-XTRO – Hello Night Crow. W sumie nic wielkiego, ale podoba mi się wrażliwość, którą tu słychać i widać zresztą też.
Collarbones – Missing. Brzmią bardzo czarno a są bardzo biali. Ale rasistowski komentarz. W stanach FBI pewnie już by mi zajęło serwer
Nina Simone Vs. Lulu Rouge – Black Is The Colour. Duńska elektronika bierze się za czarny jak smoła głos Niny Simone (i znów ten brak poprawności politycznej).
Sepalcure – Carrot Man. Jednodniowe soki marchwiowe są bardzo zdrowe. Jestę kopirajterę.
Boy is Fiction – For My Friend. Mało się tu nie dzieje.
Grimes – Rasik. Wszystko co dobre szybko się kończy.
Destiny’s Child – Say My Name (Cyril Hahn Remix). Owszem. Destin’s Child na Nirgunie, w remiksie jednakowoż.
Orbital – Nothing Left. “Kiedyś Panie to muzykę robili, a nie to co teraz”.
King Krule – Octopus. Tego smarkacza to ja lubię, czemu dałem wyraz tu.
The 1975 – Me (FFFRRANNNO Remix). Muzyka rozmarzonych surferów.
Skitzo Productions – Brothers In Arms. A na koniec całkiem fajny i leniwy remix gitarowej klasyki.