Monthly Archives: September 2015

Zajebisty kawałek, dobra płyta

fot. xquick-proxy.com
fot. xquick-proxy.com

Jak ja lubię trafić czasem zupełnym przypadkiem na coś fajnego. Przesłuchiwałem najnowsze recenzje w Mixmag‘u i nie za bardzo cokolwiek tam mi się podobało, aż odpaliłem najnowsze dzieło młodej brytyjskiej raperki zwącej się Little Simz“A Curious Tale of Trials + Persons”.

Płyta jest nierówna. Szorstkie i bardziej agresywne kawałki (“Persons”, “Dead Body”) można sobie bez wyrzutów sumienia darować. Reszta jest jednak całkiem ciekawa, chwilami naprawdę dobra, muzycznie w wielu momentach bardzo (szczególnie jeśli chodzi o część rytmiczną) “niehip-hopowa” i chyba to jest jej największym atutem. Tekstowi też warto się przysłuchać , ale nie to jest najważniejsze. Continue reading Zajebisty kawałek, dobra płyta

Playlista treningowa – edycja gitarowa

fot. crossfitpineville.wordpress.com
fot. crossfitpineville.wordpress.com

Tak to już w życiu jest, że żeby być w miarę zdrowym, oszałamiająco powabnym i zawsze młodym należy się od czasu do czasu ruszyć z kanapy. Jak wiadomo, różnie z tym bywa, dlatego leniwy gatunek ludzki stara się z tej kanapy zwlec różnymi wymyślnymi sposobami, a jak już się zwlecze i pójdzie na trening to różnie z tym bywa, bo a to energii nie ma, a to motywacja nie ta itd., itp.

Dlatego w trosce o zdrowie czytelników/słuchaczy tej strony, cała redakcja Nirguny (czyli ja i mój leń) zebrała się i stworzyła playlistę treningową. Tak naprawdę to stworzyliśmy nawet 2 – gitarową i z bitem na 4/4, ale dziś odsłona tej pierwszej. Nie jest to oczywiście zwykła playlista, tylko nie biorący jeńców zestaw kawałków, który łapie niczego się niespodziewającego amatora sportu za twarz, targa nim ile się da, jak Reksio szynkę i pali trudne do policzenia ilości kilokalorii, zostawiając za każdym razem o 1 kg lżejszym. Mówię Wam kochani, że ta playlista jest, jak ostra tabata po godzinie ciężkiego corss-fitu, jak 20 basenów po maratonie, jak 300 pompek po 12 rundowym sparingu. Continue reading Playlista treningowa – edycja gitarowa

Polonez

KaczmarekBardzo dawno temu, w czasach kiedy nie mogłem nawet marzyć o tym, żeby kupić samemu w sklepie piwo, otarłem się o teatr. I nie był to nawet teatr szkolny czy podwórkowy, ale prawdziwy teatr pełną gębą. Taki dla dorosłych. Prawdziwi aktorzy grali tam poważne rzeczy, a ja jako dziecko grałem tam…dziecko.

Wtedy jeszcze nie zdawałem sobie sprawy, jak bardzo to doświadczenie wpłynie na moją wyobraźnię i mimo że pochodzę z dość “artystycznego” domu, było to dla mnie doświadczenie bardzo dojmujące i intensywne. Do dziś, kiedy zdarzy mi się pójść na jakiś spektakl, bywa, że wyczuję nosem specyficzny zapach impregnatu, którym zabezpiecza się deski sceny i przeżywam wtedy flashback, który wygląda mniej-więcej tak:

Niezwykle ważną częścią sztuki, w której grałem była muzyka, a była to muzyka wybitna. Jej autorem był Janusz A.P. Kaczmarek, który w czasie swojej współpracy z Teatrem Ósmego dnia stworzył bardzo ciekawy projekt pod nazwą “Orkiestra Ósmego Dnia”. W spektaklu wykorzystana została niezwykła, choć niełatwa, muzyka z płyty “Czekając na kometę Haleya”. Na tym albumie Kaczmarek wykorzystał unikalny instrument, jakim jest fidola Fishera – to swego rodzaju cytra, na której gra się palcami, smyczkiem i za pomocą specjalnej klawiatury. Kaczmarek na bazie fidoli stworzył swój autorski instrument – niewkacz – mający więcej strun i większą skalę niż pierwowzór. Continue reading Polonez

Muzyczne dekonstrukcje #3

serveimage
Myślę, że przyszła już pora na pozbycie się kolejnych złudzeń jeśli chodzi o geniusz i kreatywność pewnych wykonawców. Dziś pora na Seattle, a dokładnie naszą kochaną Nirvanę. Owszem, nosiłem koszule w kratę i wyciągnięty sweter, ale  w pewnym wieku trzeba spojrzeć prawdzie w oczy bez względu na wszelkie sentymenty.

Co gorliwi uważni fani Cobaina i spółki na pewno wiedzą, że panowie w zespole dość swobodnie podchodzili do kwestii inspiracji muzycznych. Stąd wiele riffów i motywów z utworów Nirvany, które dobrze znamy i którymi emocjonowaliśmy się wtedy albo i rajcujemy się dziś, do złudzenia przypomina te, które inni nagrali w czasie kiedy trio ze Seattle uczyło się jeszcze chodzić. Takich kwiatków mają w repertuarze sporo, więc będzie materiał na kolejne wpisy. Continue reading Muzyczne dekonstrukcje #3