Jak ja lubię trafić czasem zupełnym przypadkiem na coś fajnego. Przesłuchiwałem najnowsze recenzje w Mixmag‘u i nie za bardzo cokolwiek tam mi się podobało, aż odpaliłem najnowsze dzieło młodej brytyjskiej raperki zwącej się Little Simz – “A Curious Tale of Trials + Persons”.
Płyta jest nierówna. Szorstkie i bardziej agresywne kawałki (“Persons”, “Dead Body”) można sobie bez wyrzutów sumienia darować. Reszta jest jednak całkiem ciekawa, chwilami naprawdę dobra, muzycznie w wielu momentach bardzo (szczególnie jeśli chodzi o część rytmiczną) “niehip-hopowa” i chyba to jest jej największym atutem. Tekstowi też warto się przysłuchać , ale nie to jest najważniejsze.
Najważniejsza jest pozycja nr 2 na albumie, czyli “Wings”. Ten kawałek wymiata niemiłosiernie. Od rana zapętlony nabija mi jak wściekły licznik scrobbli na Last.fm i nie chce się zatrzymać. Jest flow, świetny podkład, jest rewelacyjne manipulowanie rytmem i tekst nie opowiada nawet o balowaniu i ciupcianiu tylko o czymś innym. Mało teraz dobrego hip-hopu, chłopaki coś nie dają rady, ale gniewne dziewczyny jak Little Smiz z takimi piosenkami pozwolą przetrwać temu ginącemu gatunkowi.
Little Simz – Wings
i cały album: