Übermensch

Właśnie się zorientowałem, że poprzedni post był 750 w historii Nirguny. Chciałem z tej okazji serdecznie sobie pogratulować.

 

Nietzsche
Fryderyk Nietzsche był człowiekiem nietuzinkowym, bezkompromisowym i niezwykle twórczym. Gdzie go to zaprowadziło dobrze wiemy i niech to będzie przestrogą dla wszystkich chcących być nietuzinkowymi, bezkompromisowymi i niezwykle twórczymi. O ile samemu Fryderykowi jego intelektualna płodność specjalnie nie pomogła, o tyle nie można nie docenić jej przemożnego wpływu na naszą kulturę. Tak barwne postacie stają się przecież często przedmiotem inspiracji osób bardzo bezbarwnych i mało twórczych, czego przykładem może być poeta Zagajewski.

F. Nietzsche w świat europejskiego uniwersum idei wniósł wiele pojęć i motywów z czego jednym z ważniejszych i bardziej nośnych stała się idea nadczłowieka, sławnego Übermenscha, który z czasem nieszczęśliwie zaciążył na jego dziedzictwie dzięki odważnym poczynaniom jego germańskich następców. Obdarzona niezwykłą wolą mocy jednostka przekracza swoje ograniczenia i żyje pełnią jestestwa akceptując swoją skończoność,  celebrując niezwykły akt istnienia. To kusząca koncepcja, jednakże ryzykowna, czego najlepszym przykładem stał się jej twórca.

Czemu u tym piszę? Otóż dlatego, że, być może, wczoraj prawdziwego Übermenscha spotkałem. Znam go co prawda od dawna, ale dopiero wczoraj odsłonił on (być może) przede mną swoje nadludzkie oblicze. Kiedyś dzieliliśmy mieszkanie, lecz nie jako geje, a zwykli współlokatorzy, co w dzisiejszych czasach dla wielu może być zaskoczeniem, a nawet nietaktem. Zdążyliśmy się dzięki temu dobrze poznać i polubić. Teraz widujemy się z rzadka, ale czynimy to z (mam nadzieję obopólną) radością, bo dzielimy po części te same zainteresowania. Obydwu nas zajmuje polityka, geo-polityka i  szeroko pojęty temat służb specjalnych, a że większość moich znajomych nie lubi, bądź nie chce poruszać takich tematów, solidna rozmowa z J., który zna się na temacie i ma wyrobione zdanie na wiele kwestii, jest dla mnie zawsze ożywczą przyjemnością.

Gdzie tu tytułowy Übermensch Nietzschego? – spytacie. Pojawił się on niespodziewanie. Siedzieliśmy wspólnie w małej, włoskiej restauracji na Kabatach, ja piłem kawę oraz colę Zero, prowadząc sporadyczny, wzrokowy flirt z jedną z kelnerek, natomiast J., nie przebierając w środkach, delektował się piwem Łomża. Na początku rozmowy J. zdradził, że jutro – czyli dziś – jedzie w kieleckie, gdzie startuje w 102 kilometrowym marszobiegu po Górach Świętokrzyskich i z tej okazji musi radyklanie polepszyć swój bilans kaloryczny, aby sił starczyło mu na cały dystans. Odbyliśmy krótką rozmowę o zbawiennej roli węglowodanów złożonych w takich sytuacjach, jednak dla J. zdecydowanie atrakcyjniejszym źródłem kalorii zdawało się pozostawać piwo. Skończyło się na tym, że – pomimo moich wielokrotnych ostrzeżeń – J. skomasował w swoim organizmie  min. 1500 kkcal w postaci 6 kufli złocistego trunku. Dodam, że proces przyswajania tak dużej ilości energii miał swoją, nie małą, cenę.

Znam J. i wiem, że on w to kieleckie pojedzie. Wiem również, że stanie na starcie i podejmie wyzwanie. Jeśli dotrze do mety, obojętnie w jakim czasie i stanie, co wydaje mi się niemożliwe, będzie żywym przykładem na to, że przynajmniej jeden Übermensch chodzi po Ziemi. Trzymam za niego kciuki, trzymajcie i Wy. Jutro wszystko się okaże.

Leave a Reply

Your email address will not be published. Required fields are marked *

*