Z racji tego, czym zajmowałem się w zeszłym roku w pracy nasz Prezydent zaprosił mnie na raut z okazji zakończenia akcji “25 lat wolności”. Myślę, że o – na przykład – wolności gospodarczej wiele by nam opowiedział taki Roman Kluska. W Pałacu Prezydenckim nigdy nie byłem więc z chęcią z zaproszenia skorzystałem. Niestety muszę powiedzieć, że siedziba głowy państwa nie robi wielkiego wrażenia. Jest odrestaurowana w sposób podobny nieco do tego, jak został odnowiony warszawski Zamek Królewski, czyli dość tanio. W Pałacu nie jest aż tak źle jak w Zamku, ale nie ma tam niczego szczególnego. W zeszłym roku byłem w węgierskim parlamencie i zwyczajnie opadła mi szczęka, kiedy zobaczyłem to, co zobaczyłem. Będąc tam, człowiek wie, że jest w stolicy kraju, który był kiedyś mocarstwem i inaczej patrzy na małe Węgry. Nasz parlament i Pałac Prezydencki wypadają w tym porównaniu dość blado.
Jest jednak jedno miejsce w Pałacu, które zrekompensowało mi dzisiejszy niedosyt i rozczarowanie. Jest to prowadząca do kaplicy sala, w której zgromadzone jest 10 obrazów J. Nowosielskiego, który, jak wszyscy wiemy, najwybitniejszym polskim powojennym malarzem był. Kropka. Pomieszczenie jest wyciemnione, bardo dobrze, subtelnie, punktowo oświetlone są płótna, a całość prowadzi do jaśniejszej kaplicy. Bronisław “Bul” Komorowski, łagodnie mówiąc, nigdy nie był moim politycznym faworytem, ale za stworzenie tej małej galerii w takim miejscu ma u mnie dużego plusa. W takim układzie cały Pałac może być dla mnie zakurzony i zupełnie niereprezentacyjny, byleby ta sala została w stanie w jakim jest. Taka wizytówka nam wystarczy.
Oprawę muzyczną zapewniał imprezie niejaki raper Mezzo. Jest on przez “prawdziwych” polskich raperów nazywany przedstawicielem nurtu hipho-polo. Oznacza to, że sprzedał się komercji, zarabia kupę kasy, grają go w Radiu Zet i nie jest w ogóle hardkorowy, co jest najgorszą rzeczą, jaka może spotkać polskiego rapera. Raper, który nie jest w jakiś sposób hardkorowy, zajmuje w hierarchii społecznej miejsce bliskie strażnikowi miejskiemu, a chyba nie muszę pisać co to oznacza. Mezzo nie słucham, bo to nie jest muzyka dla mnie i nawet chciałem coś zgryźliwie napisać o tym, że akurat takiego muzyka Kancelaria Prezydenta wybrała sobie na taką uroczystość, ale postanowiłem dać mu szansę. Na scenę wyszedł z jakimś drugim melodeklamatorem, prawdziwym zespołem, trzema miłymi dziewczynami, zaczęli grać i jak dla mnie się obronili. Musze powiedzieć, że nie wiem ile w polskim rapie jest składów, w których podkłady gra kapela na żywych instrumentach (z DJ’em naturalnie), gdzie na dodatek muzycy potrafią grać na tym co mają w ręce. Z trzech wokalistek jedna miała głos lepszy od drugiej – wszystko czysto, muzykalnie, w tempo i z ładną barwą. Panowie rapujący, jak to raperzy, rapowali, co mieli do zarapowania. Po prostu solidna robota od początku do końca. To nie jest nie wiadomo jaka muzyka – po prostu popowy rap z pozytywnym przekazem, ale nie widzę powodów, żeby getto przyspawanych do ławki twardzieli gadających ciągle o furach, dupach, bluntach i braku perspektyw miało powody do stawiania się wyżej.
Cóż, mimo wszystko nie puszczę tu kawałka Mezzo, no bo bez przesady, ale znajdzie się miejsce dla jakichś prawdziwych hardkorowców z warszawskiej ławki ;-)
Molesta – Wiedziałem że tak będzie